Najczęściej zadawane pytania (229) Ortografia (592) Interpunkcja (198) Wymowa (69) Znaczenie (264) Etymologia (306) Historia języka (26) Składnia (336) Słowotwórstwo (139) Odmiana (333) Frazeologia (133) Poprawność komunikacyjna (190) Nazwy własne (439) Wyrazy obce (90) Grzeczność językowa (41) Różne (164) Wszystkie tematy (3320)
w:
Uwaga! Można wybrać dział!
Wyrazy obce2004-12-14
Chciałabym prosić od przełożenie na język polski słowa essentia negoti - nie jestem pewna, czy prawidłowo wpisałam ww. słowo. Wydaje mi się, że oznacza obligatoryjne, niezbędne składniki. Proszę o pomoc. Dziękuję.
Szanowna Pani! Nie zajmujemy się wprawdzie przekładem, nie mamy również do czynienia z prawem, ale wiadomo nam, co oznacza owo połączenie łacińskich wyrazów – bo są to, jak widać, dwa wyrazy. Essentialia negotii – bo taki jest poprawny zapis – to termin prawny oznaczający istotne postanowienia, np. zawieranej umowy, konieczne dla jej ważności elementy, elementy niezbędne, aby w ogóle mogła zaistnieć określonej treści umowa. Essentialia negotii oddaje się po polsku także jako postanowienia zasadnicze, przedmiotowo istotne postanowienia umowy, elementy przedmiotowo istotne, cechy swoiste dla danego typu czynności prawnej. Owe niezbędne elementy zwykle nie mogą zostać zmienione, a jeśli strony zmieniają przedmiotowo istotną treść umowy, to tym samym chcą umorzyć stosunek dawny przez zawiązanie nowego.
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2005-01-14
Czy istnieje w języku polskim słowo hitman zapożyczone z angielskiego i oznaczające ‘płatny morderca’? Próbuję przetłumaczyć ten sam angielski wyraz, ale użyty przez autora książki w jego własnym, nowym wyrażeniu o znaczeniu przenośnym economic hitman - oznaczające zawód ‘ekonomicznego doradcy-oszusta’ polegający na odprowadzaniu funduszy z Banku Światowego, Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) i innych organizacji międzynarodowej pomocy na konta amerykańskich korporacji. Tłumaczenie ekonomiczny płatny morderca nie brzmi zbyt dobrze i nie oddaje w ogóle sensu.
W angielszczyźnie nazwa ta jest zapisywana rozdzielnie – hit man – por. Merriam-Webster’s Dictionary, który podaje definicję ‘a professional assassin who works for a crime syndicate’. W The American Heritage Dictionary of the English Language wyrażenie hit man (‘a man hired by a crime syndicate as a professional killer’) jest uznawane za slangowe. Z licznych stron internetowych można wywnioskować, że w Polsce mamy grę komputerową o nazwie Hitman i myślę, że słowo (skoro już bywa pisane łącznie) to znane jest głównie miłośnikom tejże gry, a to chyba zbyt mała grupa. Hitmana jeszcze z angielskiego nie zapożyczyliśmy, nie odnotowują tego wyrazu ani polskie słowniki, ani Korpus Języka Polskiego PWN, a w Internecie używany jest – jak już wspomniałam – prawie wyłącznie na stronach poświęconym grze i komiksowi Hitman, sporadycznie zdarzają się tak brzmiące internetowe nicki, również zapewne z grą i komiksem mające związek. Pozostaje problem, jak przetłumaczyć economic hitman. Jak wiadomo, czasem problemy translacyjne bywają niełatwe do rozwiązania. Nie wiem, jakiego rodzaju jest książka, którą Pani / Pan tłumaczy, np. czy może zawierać przypisy. Jeśli przypisy być w niej mogą, to proponowałabym użyć nieco krótszego polskiego odpowiednika ekonomiczny morderca lub ekonomiczny zabójca, a w przypisie umieścić uwagi na temat znaczenia angielskiego hit man oraz przenośnego economic hitman.
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2005-02-26
Zwracam się z prośbą o udzielenie porady językowej w sprawie poprawności rzeczownika tableau lub tablo. Obie formy są spotykane i nie wiem, która z nich jest poprawna. Być może obie są poprawne. Z góry dziękuję za udzielenie odpowiedzi. Z poważaniem, Błażej Z.
Rzeczownik tableau w znaczeniu ‘pamiątkowe zdjęcie grupy osób, składające się z wielu mniejszych zdjęć przedstawiających te osoby’ (z francuskiego ‘obraz, tablica’) jest przykładem zapożyczenia graficznego, dokonanego za pośrednictwem pisma. Wyraz ten został przyswojony w oryginalnej francuskiej formie ortograficznej, tak jak autobus (fr. autobus), beton (f. béton) czy etui (fr. étui), ale inaczej niż niegdysiejsze (dokonane przez wiekiem XIX) zapożyczenia fonetyczne (słuchowe), takie jak bagaż (fr. bagage), bandaż (fr. bandage) czy biżuteria (fr. bijouterie). Wszystkie słowniki odnotowują wyłącznie formę tableau, a tablo to jedynie zapis wymowy tego wyrazu. Przeglądając strony internetowe (nie grzeszące przecież poprawnością) dostrzec można, że forma tablo jest zjawiskiem częstszym niż uznany za poprawny zapis w oryginalnej formie zapożyczonej! Przyczyną wyższej frekwencji formy tablo jest niewątpliwie jej mniej skomplikowana pisownia. Zacytuję internetową wypowiedź: Absolutna sensacja! Jest tablo!!! Mam nadzieję że wybaczycie mi pisownię - tableau brzmi jakoś pretensjonalnie. Być może w polszczyźnie dokonuje się właśnie kolejny etap przyswajania tego wyrazu, który ma polegać na uproszczeniu pisowni. Z procesem upraszczania związane są także próby oswojenia obcego wyrazu, nadania mu cech fleksyjnych, czyli odmieniania go (spotkać można np. formy tablów). Mimo wszystko na razie sugerowałabym używanie formy w wersji słownikowej, czyli tableau.
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2005-10-12
Szanowna Pani, przed chwilą od rzecznika Starostwa Powiatowego w Ostrzeszowie otrzymałam Pani odpowiedź na wątpliwość związaną z używaniem nazwy public relations. Nie jestem jednak do końca przekonana, czy została Pani wtajemniczona w istotę naszego, tj. lokalnej gazety z panem rzecznikiem, sporu. Otóż sygnał o nadużyciu tej nazwy pochodził od naszych czytelników i to oni zauważyli nieszczęsną wywieszkę na drzwiach biura pana rzecznika (fotografię załączam). Uznaliśmy, że użycie tej nazwy, obcej przeciętnemu interesantowi urzędu, którym bardzo często jest prosty, nierzadko stary już człowiek, rolnik, bezrobotny nie mający nic wspólnego z językiem angielskim, jest co najmniej niefortunne. Nadal będę obstawać przy swoim i twierdzić, niezależnie od interpretacji, jaką zechciała Pani przekazać panu rzecznikowi, że w tym konkretnym miejscu taka nazwa nie powinna się znaleźć. Źle to bowiem świadczy zarówno o polskim urzędzie, jak i polskim urzędniku, tym bardziej że gość anglojęzyczny w tym urzędzie trafia się naprawdę niezwykle rzadko, jeśli w ogóle kiedykolwiek tu zagościł. Czemu / komu ma służyć ta informacyjna przecież wywieszka - samemu panu rzecznikowi public relations? Naprawdę nie widzę w użyciu tej nazwy żadnego sensownego wyjaśnienia. Zgadzam się, że są sytuacje, kiedy zwrot ten ma rację bytu np. w biznesie, jednak w opisanej sytuacji... Niedawno w naszym mieście gościł prof. Miodek. Jemu również zostało postawione pytanie o słuszność użycia tej nazwy. Profesor odniósł się do tego raczej sceptycznie, lecz nie zajął zdecydowanego stanowiska. Bardzo proszę o odpowiedź na pytanie, czy użycie nazwy PR w przedstawionej sytuacji ma jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie i czy rzeczywiście jest niezbędne? (przecież tylko w takich przypadkach należy stosować obcojęzyczne nazwy). Z wyrazami szacunku, red. nacz. „Czasu Ostrzeszowskiego”
Szanowna Pani!
Rzeczywiście, nie zostałam wtajemniczona w szczegóły tej sprawy. To, co Pani napisała, przekonuje mnie, że należałoby obcą nazwę zastąpić nazwą polską. Urząd ma przecież służyć obywatelowi. Jak można wyczytać ze strony Rady Języka Polskiego, w dyskusji nad opinią na temat nazwy public relations na posiedzeniu Rady Prof. Walery Pisarek zaznaczył, że istnieje wprawdzie polski odpowiednik nazwy public relationsdoradztwo prasowe, jest on jednak znacznie mniej rozpowszechniony od wyrażenia zapożyczonego. Myślę, że może warto byłoby zacząć go rozpowszechniać. Spolszczając nazwę, błędu językowego wszak nie popełnimy, a o ile bardziej przyjazny będzie napis na drzwiach!
Katarzyna Wyrwas

Różne2004-03-16
Czy w językoznawstwie istnieje takie pojęcie jak rdzeń wypowiedzi (lub zdania)? Zetknąłem się z takim terminem, który został mi następująco wyjaśniony: jeżeli ktoś mówi: Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, to rdzeniem tej wypowiedzi jest koń. Ważna uwaga: wydaje mi się, że może mieć to związek z tym, na jakim słowie koncentrujemy uwagę w trakcie przetwarzania (w głowie) całej informacji zawartej w zdaniu.
Bardzo byłbym wdzięczny za wytłumaczenie mi tego, a przede wszystkim za podanie definicji rdzenia.
Rdzeń jako termin lingwistyczny funkcjonuje tylko w opisach morfologicznych (dotyczących budowy wyrazów). Rdzeń albo morfem rdzenny w wyrazie to najmniejsza niesamodzielna jednostka (znak), który formalnie i semantycznie organizuje całą rodzinę wyrazów pokrewnych (np. -ucz- / -uk- w rodzinie: ucz-yć, na-ucz-yć, na-uk-a, nie-uk-Ø itd.). Poza obszarem morfologii rdzeń nie jest terminem w ścisłym sensie, może być użyty potocznie, przenośnie, m.in. jako synonim pojęcia jądro, ośrodek (np. wypowiedzi), czyli to, co w niej najważniejsze. Ale przykład z frazeologii Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby nie jest fortunny, bo tu w ogóle trudno mówić o rdzeniu w jakimkolwiek sensie tego słowa, gdyż istotą takich zwrotów jest ich całościowy sens przenośny (‘nie należy / nie wypada grymasić, gdy otrzymujemy cokolwiek za darmo, bez zasługi i potrzeby rewanżu’), zatem ewentualnym rdzeniem czy jądrem, istotą byłaby tu raczej ogólna funkcja: przestrogi, rady, pouczenia. Natomiast w praktyce słowników frazeologicznych stosuje się czasem zasadę umieszczania zwrotu pod hasłem jednowyrazowym i wówczas może to być pierwszy rzeczownik lub pierwsze słowo danego zwrotu. Bywa i tak (np. w Słowniku frazeologicznym współczesnej polszczyzny S. Bąby i J. Liberka), że zwrot umieszcza się w kilku miejscach (np. pod koń, darować, zęby), ale jest to umowna zasada porządkowania. Po prostu nie ma potrzeby używać słowa rdzeń w odniesieniu do wypowiedzi (w zdaniu czy w tekście mówimy raczej o temacie, mając na myśli istotnie informację najważniejszą z punktu widzenia nadawcy (choć dla odbiorcy to nie musi być to samo). W „zwykłych” warunkach za temat uznaje się najczęściej składniki związku głównego: podmiot i/lub orzeczenie; w piśmie zwykle ważniejsze treści podkreśla pozycja początkowa, w mowie - akcent). Może też dla podkreślenia najważniejszej funkcji jakiegoś składnika mówi się potocznie (ale nie „fachowo”), że rdzeniem jakiegoś zdania jest podmiot (bo on wyznacza temat tego, o czym mówimy), ale też orzeczenie - gdy chcemy podkreślić, że formalnie jest to konieczny składnik zdania. Jest to jednak rodzaj wyjaśnienia opisowego, nie termin specjalistyczny. Tak więc - jeśli ściśle i specjalistycznie - to rdzeń tylko jako cząstka wyrazu. W każdym innym wypadku - to potoczne określenie.
Ewa Jędrzejko
Różne2004-10-06
Jestem bajarzem i zajmuję się opowiadaniem rożnych historii, najczęściej w klimacie fantasy. Mam pewien problem, jakich zwrotów, wyrażeń używać, by mój język przypominał staropolski i był zrozumiały dla przeciętnego Polaka?
Trudno jest mi podawać konkretne przykłady odpowiednich dla Pana archaizmów, nie znam bowiem nawet tematów Pana opowiadań, a przecież i tak każda historia traktuje pewnie o czymś innym. Myślę jednak, że pomocna może się okazać skrupulatna lektura takich pozycji, jak choćby Słownik wyrazów zapomnianych, czyli słownictwo naszych lektur K. Holly i A. Żółtak lub też Podręcznego słownika dawnej polszczyzny S. Reczka. Nie mam pewności, czy jest możliwe wystylizowanie tekstu tak, by przypominał staropolski, i był zarazem w pełni zrozumiały dla przeciętnego Polaka – obawiam się, że tylko Pana intuicja językowa może Panu podpowiedzieć, czy słuchacz pojmie sens historii.
Życzę powodzenia i inwencji. Katarzyna Wyrwas
Różne2004-12-15
Chciałabym się do Pani zwrócić z pytaniem o definicję gatunku literackiego, jakim jest opowiadanie. Problem powstał, gdy (w jednym z gimnazjów) osoba ucząca języka polskiego podała młodym ludziom za warunek konieczny prawidłowo skonstruowanego opowiadania wymóg użycia dialogu (!). We własnym zakresie dokonaliśmy sprawdzenia tej definicji, bodaj w trzech książkach typu słownikowego (Słownik terminów literackich itp.). Znaleźliśmy sformułowania mówiące jedynie o bardziej swobodnej kompozycji opowiadania w stosunku do noweli. Przyznam, że ja sama nie mam wątpliwości, co do dowolności stosowania dialogu w opowiadaniu, natomiast szukamy jakiegoś potwierdzenia typu „czarno na białym”. Gdyby zechciała nam Pani w tym pomóc, wskazując np. odpowiednia literaturę, byłoby miło.
Z pozdrowieniami :-) Dorota B.
Szanowna Pani! Domyślam się, że gimnazjaliści na lekcji języka polskiego mieli się nauczyć pisać opowiadania. Nauczycielka miała zapewne jak najlepsze intencje – chciała, aby w tworzonych przez siebie tekstach uczniowie zawarli jak najwięcej składników dla tej formy typowych i by przyswoili sobie sposoby wprowadzania dialogów postaci w toku narracji. Z punktu widzenia dydaktycznego nie można jej zatem potępiać, obawiam się jednak, że nigdzie nie znajdziemy potwierdzenia dla tak kategorycznego stwierdzenia, iż dialog (lub monolog) jest koniecznym składnikiem opowiadania, choć przecież i w literaturze, i w codziennych opowiadaniach często przytacza się wypowiedzi bohaterów.
Ten literacki gatunek narracyjny – podobnie jak opowiadanie potoczne – nigdy nie miał wyraźnie określonych elementów budowy, jedynym jego wyznacznikiem morfologicznym jest fabuła ukazująca przebieg (zwykle chronologiczny) zdarzeń w czasie oraz czas przeszły lub praesens historicum (czas teraźniejszy użyty w funkcji czasu przeszłego).
Z opowiadaniem w naturalny sposób łączy się chyba jedynie opis, który (zwłaszcza w narracjach potocznych) niekoniecznie musi się pojawiać jako większa całość, może mieć jedynie charakter pierwiastkowy.
Skoro sprawdzała już Pani w aż trzech słownikach, to definicję opowiadania Pani zna. Kilkadziesiąt stron informacji na temat opowiadania zawiera np. Zarys teorii literatury M. Głowińskiego, A. Okopień-Sławińskiej i J. Sławińskiego.
Katarzyna Wyrwas
Historia języka2005-02-22
Chciałbym dowiedzieć się czegoś na temat takich archaizmów jak wiera zamiast wiara, gwiezda zamiast gwiazda.
Jeżeli gdzieś występują takie formy, jak wiera i gwiezda, to nie są one archaizmami, tylko formami zapożyczonymi z innych języków słowiańskich lub dialektyzmami. Języki słowiańskie - jak wiadomo - wywodzą się ze wspólnego języka prasłowiańskiego, który na skutek wędrówek Słowian zaczął się około VI wieku rozpadać na odmiany terytorialne, a w okresie średniowiecza, kiedy powstało większość państw, wyodrębniły się zróżnicowane już słowiańskie języki narodowe. W języku prasłowiańskim istniały takie wyrazy, jak wiera i gwiezda, ale w języku polskim uległy one pewnemu przekształceniu fonetycznemu. Mianowicie, w X wieku, kiedy zaczął się dopiero kształtować język polski, zaszedł w nim proces, który nazywamy przegłosem - najprościej mówiąc e w pewnych sytuacjach (przed spółgłoską twardą) przekształciło się w a, stąd gwiezda > gwiazda, leto > lato, wiera > wiara itp. Natomiast przed spółgłoskami miękkimi przegłos nie zachodził, dlatego mówimy dzisiaj o gwieździe, w lecie, o wierze. Przegłos jest najstarszym procesem fonetycznym, jaki zaszedł w języku polskim i właśnie ta zmiana spowodowała, że w X wieku polszczyzna zaczęła się różnić od innych bliskich języków, takich jak słowacki, czeski czy języki łużyckie.
Współcześnie różnic pomiędzy poszczególnymi językami słowiańskimi jest oczywiście bardzo dużo, ale jedną z nich jest to, że tam, gdzie po polsku mówimy lato, wiara, siano, umiał, gwiazda w wielu innych językach słowiańskich spotkamy formy leto, wiera, seno, umieł, gwiezda (zwiezda). Jak wynika z powyższego wywodu, przytoczone wyrazy wiera i gwiezda nigdy w języku polskim nie występowały, bo w czasie, kiedy nasz język zaczął się kształtować, już mówiono wiara i gwiazda. Możemy natomiast takie niezgodne z normą formy spotkać w niektórych polskich gwarach, ponieważ tam pewne procesy przebiegały inaczej lub też gwary silniej podlegały wpływom bliskich języków i dialektów. Tak na przykład w gwarach południowej Polski pojawiły się pod wpływem słowackim lub czeskim formy bez przegłosu: umieł, sieno, gwiezda.
Mirosława Siuciak
Różne2005-03-21
Piszę pracę o klasyfikacji imion i nie do końca wiem, na jakiej podstawie mogę klasyfikować imiona poza ich etymologią. Prosiłbym o jakąkolwiek podpowiedź, wskazówkę. Z góry dziękuję.
Już samo pochodzenie stwarza parę możliwości klasyfikowania. Po pierwsze, można klasyfikować wedle źródłosłowu (języka pochodzenia), a po drugie, według kręgu kulturowego, z którego wywodzi się wyraz (pochodzenia w szerszym sensie), na tej podstawie można wyróżnić imiona słowiańskie, chrześcijańskie, mitologiczne, arabskie i inne. Te dwa kryteria zachodzą na siebie, lecz nie całkowicie. Inna możliwa klasyfikacja oparta jest na pierwotnym znaczeniu wyrazów, np. w wielu językach istnieją imiona o znaczeniu ‘dar Boga’, inne odnoszą się do bogactwa, waleczności itd. Możliwa jest też klasyfikacja formalna, na jej podstawie można by wyodrębnić imiona niepodzielne słowotwórczo (synchronicznie) i pochodne. Kontynuując, można wyodrębnić formy zdrobniałe i spieszczone.
To jeszcze nie wszystkie możliwości, ale skoro pisze Pan pracę tego rodzaju, to ma Pan możliwość skorzystania z porady opiekuna grupy lub seminarium, do czego zachęcam.
Jan Grzenia
Wyrazy obce2008-02-01
Czy istnieje w języku polskim wyraz typiczny?
Przymiotnik typiczny (jest także regularnie utworzony od niego rzeczownik na -ość) należy do języka polskiego, ale nie do ogólnego (nie jest notowany w słownikach języka polskiego). Natomiast jest żywy jako termin w naukach literackich i biblistyczno-teologicznych, które, wiadomo, mają po części wspólny obszar badawczy, metody i terminologię. Jego źródło jest w języku greckim, ale wyraz przejęła łacina, ze zwykłą w takich wypadkach adaptacją greckiej końcówki fleksyjnej na łac. -us (gr. τυπικόν, typikon, ‘zasada’, pl. τυπικα, typika, por. też stroficzny, oczywiście od strofika, a to dopiero od strofa; podobnie: trop – tropiczny ‘obrazowy, przenośny’).
Wyraz typiczny funkcjonuje w następujących słownikach terminologicznych, choć jedynie w języku opisów definicyjnych, bowiem sam nie stanowi leksemu hasłowego:
1. Słownik literatury staropolskiej, red. T. Michałowska, Warszawa 1998; hasło Biblia, s.109: „Szkoła chrześcijańskiej interpretacji Pisma Świętego wykształciła stopniowo pojęcie sensów biblijnych, opracowała reguły ich wynajdywania (heurystykę) i różne sposoby wykładu (proforystykę) praktycznie stosowane w egzegezie. Zasadniczo wyróżniano sens literalny (sensus litteralis) i sens duchowy (sensus spiritualis), rozdzielony później na sens moralny (sensus moralis seu tropicus, seu tropologicus), ukazujący normy życia, sens anagogiczny (sensus anagogicus), odnoszący się do życia pośmiertnego, i sens alegoryczny, typiczny (sensus alegoricus seu typicus), podający prawdy wiary, odsłaniający figuralną strukturę Pisma i świętych dziejów, prefiguracje NT zawarte w ST”.
2. Praktyczny słownik biblijny. Opracowanie zbiorowe katolickich i protestanckich teologów pod redakcją A. Grabnera-Haidera. Przekł i opr. T. Mieszkowski, P. Pachciarek, Warszawa 1995, hasło Typologia (typ) , s.1339: „Typologia (typ) jest nauką o sensie typicznym ST, opartą na chrześcijańskim rozumieniu Pisma Świętego. Sens zaś typiczny oznacza, że wydarzenia, osoby i instytucje, o których donosi ST, wskazują poza swe immanentne znaczenie jeszcze na jakąś wyższą rzeczywistość. Są one typami – praobrazami, wzorami, przykładami przyszłych wydarzeń, osób albo instytucji. Interpretacja typiczna wywodzi się z samego NT. Używa ona słowa typos (praobraz, model), gdy jakiejś starotestamentowej rzeczywistości nadaje znaczenie typiczne wskazujące na nowe czasy zbawienia. W 1Kor Paweł wyjaśnia, że rzeczy opisane w ST mają „posłużyć za przykład (typoi [!to liczba mnoga]) dla nas”. W Rz 5,14 mówi się o Adamie jako typie Chrystusa. Rzeczywistość odpowiadająca typom ST nazywa się antytypem (1P3,21); chrzest jest antytypem potopu; Hbr używa określenia antytyp w sensie przeciwnym, 9,24). Warunkiem tego rodzaju rozumienia Pisma Świętego jest wiara w ciągłość zbawczego działania Boga. Zgodnie z tym: stosunek Stare Przymierze – Nowe Przymierze, odpowiada zasadzie: obietnica-spełnienie, a zasada typiczności, wzoru, praobrazu, przykładu, jest niejako klamrą spinającą obydwa Testamenty. [...] Sensu typicznego nie można ustalać arbitralnie. [...] Typiczne rozumienie Pisma Świętego znajduje wyraz zwłaszcza w liturgii (Wielkanoc, Boże Ciało i in.) [...]”
3. K. Rahner, H. Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, przeł. T. Mieszkowski, P. Pachciarek, Warszawa 1996, hasło typ: „TYP (wzór). Osoby albo wydarzenia kierowanej przez Boga historii Starego Przymierza nazywane są w NT „typami”, jeżeli są typiczne dla wolnych rozporządzeń i działań charakteryzujących całe zbawcze dzieło Boga i jeżeli w związku z tym mają w Nowym Przymierzu swój konieczny odpowiednik, swoje spełnienie (przewyższenie), przewidziane i uprzednio zamierzone przez Boga w owym podstawowym zamyśle. I tak na przykład Mojżesz jest typem Jezusa Chrystusa; wędrówka Izraelitów przez pustynie jest typem zdążania chrześcijan do obiecanej ziemi wiecznego życia [...]”.
Joanna Sobczykowa i Krystyna Kleszczowa

Znaczenie2008-02-04
Czy dopuszczalne jest stosowanie zamienne tytułów? Skarżysko-Kamienna jest miastem poniżej 100 tysięcy mieszkańców i zgodnie z przepisami w takich miastach są Zastępcy Prezydenta, a nie Wiceprezydenci (ci ostatni w miastach ponad 100 tysięcy). Często jednak w oficjalnych drukach i dokumentach spotykamy w Skarżysku tytuł Wiceprezydent. Czy jest to dopuszczalne?
Z językowego punktu widzenia zamiennego stosowania nazw wiceprezydent i zastępca prezydenta nie można potępić. Słowniki podają następujące definicje nazw rozpoczynających się od członu wice- (od łac. in vicem ‘zamiast’): wicedyrektor ‘zastępca dyrektora’, wicekanclerz ‘zastępca kanclerza’, wicekonsul ‘zastępca konsula’, wicemarszałek ‘zastępca marszałka – przewodniczącego sejmu lub senatu’, wiceminister ‘zastępca ministra’, wicepremier ‘zastępca premiera’, wiceprezes ‘zastępca prezesa’, wiceprezydent ‘zastępca prezydenta’, wiceprokurator ‘zastępca prokuratora’, wiceprzewodniczący ‘zastępca przewodniczącego’, wicewojewoda ‘zastępca wojewody’. Jak więc widać, nazwy wiceprezydent i zastępca prezydenta są równoważne znaczeniowo. Poradnia językowa nie może się jednak wypowiadać w kwestiach dotyczących uregulowań prawnych – w przypadku administracji państwowej należałoby w tym celu zwrócić się z zapytaniem np. do nadzoru prawnego odpowiedniego wojewody.
Katarzyna Wyrwas
Składnia2008-02-07
Szanowni Państwo, przygotowuję redakcję książki z rolnictwa. Problem dotyczy formy stan odżywienia roślin w azot, którą poprawiłam na stan odżywienia roślin azotem. Czy oprócz sformułowania stan odżywienia roślin np. azotem istnieje osobny termin stan odżywienia roślin np. w azot? Oba terminy miałyby w takim przypadku znaczyć co innego: stan odżywienia roślin azotem według tego dotyczyłby nawożenia roślin azotem; stan odżywienia roślin w azot według tego = zawartość azotu w liściach, czyli zawartość chlorofilu wyrażona w SPAD. Czy istnieje takie rozróżnienie, które z punktu widzenia językowego wydaje mi się bezsensowne (myślę tu o błędnej językowo formie stan odżywienia roślin w azot). W literaturze fachowej znalazłam jedynie odżywianie roślin azotem, siarką itd.
Konstrukcja z przyimkiem w jest niepoprawna językowo. Czasownik odżywiać (także z się) oraz pochodzące od niego rzeczowniki odżywianie, odżywienie mają rząd narzędnikowy i schemat ktoś odżywia kogoś, coś — czymś, co oznacza, że rzeczownik występujący w związku z nimi musi przybrać formę narzędnika, np. Odżywiała nas wyłącznie (czym? N.) nabiałem i owocami. Odżywiał się (czym? N.) jarzynami, mięsem. Odżywialiśmy dzieci kozim mlekiem. Odżywiamy kota specjalną karmą. Nie wydaje się, aby w fachowym języku rolniczym miała istnieć forma pozostająca w jaskrawej sprzeczności z ugruntowanym w języku ogólnym schematem składniowym. Można natomiast podejrzewać, że niepoprawne !stan odżywienia roślin w azot powstało jako wynik pomylenia wzorców składniowych z czasownikiem zaopatrywać (w coś) i podchodzącym od niego rzeczownikiem zaopatrzenie (w coś) o nieco podobnym kontekstowo znaczeniach, które tworzą połączenia z przyimkiem w i biernikiem. W łatwo dostępnych tekstach internetowych zdarzają się oczywiście formy błędne takie jak cytowane w pytaniu, ale są one w zdecydowanej mniejszości. O poprawności konstrukcji stan odżywienia czym ostatecznie świadczyć może fakt, że w tytułach fachowych publikacji pojawia się wyłącznie ona, por. Ocena stanu odżywienia roślin azotem z zastosowaniem testów roślinnych, Zastosowanie testu chlorofilowego SPAD do oceny stanu odżywienia kukurydzy azotem, Przydatność wskaźnika względnej zawartości chlorofilu do oceny stanu odżywienia kukurydzy azotem.
Katarzyna Wyrwas
Etymologia2008-02-21
Jakie jest pochodzenie wyrazu mężczyzna?
Wyraz mężczyzna o prasłowiańskiej – rekonstruowanej, lecz nieudokumentowanej źródłowo – postaci *mõžЬščina (õo nosowe, wymawiane jak dzisiejszy dźwięk odpowiadający literze ą) jest rzeczownikiem powstałym od przymiotnika dzierżawczego męski. Ten z kolei powstał na bazie słowa mąż, które oznaczało pierwotnie ‘dorosłego człowieka płci męskiej’ i było antonimem leksemu żona (‘dorosły człowiek płci żeńskiej’). Zatem utworzony za pomocą przyrostka *-Ьsk- przymiotnik miał taki najprawdopodobniej kształt: *mõžЬ (podstawa słowotwórcza) + Ьsk (formant słowotwórczy) + ЪjЬ (końcówka fleksyjna złożonej odmiany przymiotnika). Od tego przymiotnika z kolei utworzono rzeczownik, korzystając z przyrostka -izna, który w polszczyźnie był przyrostkiem bardziej ekspansywnym niż -ina (por. dawne żeńszczyzna czy do dziś obecne w języku polskim: starszyzna, obczyzna, ojczyzna). W dobie staropolskiej używano wyrazu mężczyzna głównie jako typ singularium tantum, w znaczeniu kolektywnym – ‘ogół (zbiór) ludzi płci męskiej’, np.: wiele [młodych]męszczyzny młodych i starych przyszło (Rozmyślanie Przemyskie); Krzyżacy posiekwszy mężczyznę wszystkę, dziatki i niewiasty pobrali (M. Stryjowski, 1582). W tekstach XV i XVI stulecia znajdujemy również formy rodzaju żeńskiego ta mężczyzna (w liczbie mnogiej – mężczyzny), choć ich frekwencja jest zdecydowanie mniejsza niż użycie tego słowa w sensie wyżej opisanym, tj. kolektywnym. Od XVII wieku coraz częstsze staje się używanie omawianego wyrazu w rodzaju męskim i znaczeniu ‘dorosły osobnik płci męskiej’ (w liczbie mnogiej – mężczyźni). Wcześniej (w XVI wieku) taki charakter występowania owego leksemu ograniczał się przede wszystkim do tekstów medycznych.
Joanna Przyklenk
Etymologia2008-02-21
Szanowni Państwo, interesuję mnie pochodzenie wyrazu (wulgaryzmu?) kuciapa.
Wyraz kuciapa jest najprawdopodobniej jedną z obocznych form sytuowaną obok takich leksemów jak: kuszaba, kuczaba, kuciaba, kuciapka czy też z r: kurcab, kurcaba, kocierpka. Tzw. Słownik warszawski notuje tu dwa główne znaczenia: 1) ‘pudendum muliebre’ (srom) oraz 2) jagody kwaśne rosnące na pewnym gatunku drzew (zam. kóciabka). Pierwszy ze wskazanych sensów wiąże się z dawną nazwą kuczaba / kuszaba oznaczającą ‘kołek zabezpieczający koło wozu od spadnięcia wraz z nakrywką chroniącą przed błotem; rodzaj pokrywki nad osią dla ochrony przed błotem’. Zdaniem A. Brücknera, to także ‘nazwa herbu, przedstawiająca ową pokrywkę’ (Słownik etymologiczny języka polskiego). W tym znaczeniu ów leksem ma wyraźny źródłosłów niemiecki: być może od Kotschaufel, gdzie Kot – ‘błoto’, a Schaufel – ‘łopata, szufla do błota’. Później nazwę tę przeniesiono na ‘członki ciała’ (Brückner). W drugim ze znaczeń wyrazem motywującym będzie przymiotnik cierpki.
Joanna Przyklenk
Nazwy własne (pisownia i odmiana)2008-03-03
Moje pytanie dotyczy interpunkcji. Ostatnio spotkałam się z takim oto zapisem: Marcin, Mikołaj Szymański. Osoba ta posługuje się pierwszym imieniem natomiast drugie zostało mu nadane na cześć ojca (tradycja rodzinna). Marcin upiera się, ze widział już taki zapis, jakże oryginalny, i postanowił tak też podpisywać się. Nie potrafię zrozumieć ani sensu (przecież znaki interpunkcyjne takowy mają!) ani pobudek, z jakich należałoby używać przecinka, pomiędzy imionami. Czy znane są Państwu podobne zapisy? Z pozdrowieniami - Michalina
Zgadzam się z Panią, i w ogólności, i w szczegółach. Podkreślam zwłaszcza taki szczegół, że znaki interpunkcyjne mają znaczenie (albo przynajmniej mogą na nie wpływać). W związku z tym uznamy, że zapis Marcin, Mikołaj Szamański informuje nas o dwu osobach o tym samym nazwisku. Jeśli ktoś używa dwu lub więcej imion, zapisuje je bez przecinka, zasady tej chyba nikt dotąd nie kwestionował. Przykłady można mnożyć: Krzysztof Kamil Baczyński, Henryk Mikołaj Górecki itd.
Jan Grzenia
Etymologia2008-06-28
Skąd się wzięły słowa policja i milicja?
Wyraz policja wywodzi się z łacińskiego słowa politia, które oznacza ‘ustrój polityczny państwa, sposób rządzenia’. W takim znaczeniu przejęła ów leksem polszczyzna w XVI wieku (też w formie policyja). Nowy sens wyrazu - ‘straż pilnująca porządku publicznego’ - zawdzięczamy Francji z drugiej połowy XVII stulecia, kiedy to francuskie police było nazwą osobnego urzędu królewskiego. W Polsce dopiero w 1793 roku powołano osobną komisję policji „do utrzymania powszechnego w kraju porządku” (por. Andrzej Bańkowski Etymologiczny słownik języka polskiego, tom II, Warszawa 2000).
Z kolei słowo milicja - też mające źródłosłów łaciński - oznaczało ‘służbę wojskową, zwłaszcza w zakonie rycerskim’ i było w użyciu szesnastowiecznej polszczyzny.
Joanna Przyklenk

Ortografia2008-06-30
Czy poprawnie jest powiedzieć obrzucić kogoś pomyjami?
Nie jest to forma ani poprawna, ani logiczna, ponieważ pomyje to w zasadzie ciecz – według Uniwersalnego słownika języka polskiego pod red. S. Dubisza ‘brudna woda z resztkami jedzenia, pozostająca po umyciu naczyń’. Pomyjami nie można więc siłą rzeczy nikogo obrzucić, można co najwyżej oblać. Obrzucić kogoś można natomiast błotem – oczywiście w sensie przenośnym, frazeologicznym. Związek frazeologiczny obrzucić kogoś błotem oznacza ‘powiedzieć o kimś wiele złych rzeczy; oszkalować, zniesławić’. Jakże podobne znaczenie ma frazeologizm wylać kubeł (wiadro) pomyj komuś na głowę (na czyjąś głowę, na kogoś): ‘powiedzieć o kimś bardzo złe, zwykle nieprawdziwe, rzeczy’. Owo podobieństwo zaowocowało pomieszaniem dwóch wyrażeń, doprowadziło do powstania błędnego skrzyżowania (kontaminacji) dwóch związków frazeologicznych, ponieważ elementy jednego związku dostały się do struktury drugiego. Nie bez znaczenia jest tu również fakt, że współcześnie, w dobie zlewów kuchennych i coraz powszechniej używanych zmywarek coraz mniej osób wie, co to są pomyje i jaką mają konsystencję – po umyciu naczyń brudna woda spływa po prostu do rury odpływowej i nikt nie myśli, że można byłoby ją na kogoś wylać.
Katarzyna Wyrwas
Ortografia2008-07-04
Czy połączenie wyrazów postawić kogoś (np. syna) na nogi w znaczeniu dosłownym (upadł, uczy się chodzić) też jest frazeologizmem?
Bycie frazeologizmem to posiadanie znaczenia przenośnego. Dosłowność wyklucza frazeologię. Jeśli zatem powiedzielibyśmy: rzeźnik rzuca mięsem, mając ma myśli rzeźnika, który rzuca nim rzeczywiście, ale poza tym zachowuje się kulturalnie, użylibyśmy jedynie połączenia odpowiednich form wyrazów rzucać i mięso, nie zaś potocznego związku frazeologicznego ktoś rzuca mięsem, który ma znaczenie 'ktoś używa wulgarnych wyrazów'. Jeśli natomiast rzeźnik ów wyrażałby się niegrzecznie (niekoniecznie już używając schabu czy karkówki jako amunicji), nasza wypowiedź miałaby właśnie frazeologiczny sens przenośny. W opisanym przez Panią przypadku nie mamy więc do czynienia ze związkiem frazeologicznym. Stawiamy na nogi dziecko, które upadło, i nie ma tu metafory. Metaforą posługujemy się, gdy dzięki połączeniu stanąć na nogi (albo na nogach) mamy na myśli fakt, że ktoś poprawił swoją pozycję finansową; dorobił się majątku. Metaforycznie mówimy także, że ktoś postawił kogoś na nogi, jeśli ktoś zmobilizował kogoś do działania, wyrwał ze stanu apatii, odrętwienia. Innym znanym związkiem frazeologicznym jest postawić (stawiać) kogoś (coś) na nogi o znaczeniu przenośnym ‘sprawić (sprawiać), że ktoś (coś) odzyskuje dobrą formę, sprawność; że coś pomogło, pomaga komuś odzyskać sprawność’.
Katarzyna Wyrwas
Znaczenie2008-07-08
Chciałbym zapytać, czy ci, którzy deklarują, że kiedyś zostawią wszystko innej określonej osobie, mogą to interpretować w ten sposób, że kiedyś część tego, co posiadają, dadzą tej określonej osobie na własność, a do części dadzą prawo do ograniczonego w jakiś sposób dysponowania. Czy określenie zostawić wszystko komuś zawsze implikuje ‘dać temu komuś na własność’? Myślę, że na przykład można komuś wszystko zostawić w domyśle, do czasu swojego powrotu. Czy mam rację?
Wypowiedź osoby deklarującej, iż „zostawi wszystko komuś”, można bardzo różnie interpretować, a o kierunku tej interpretacji decyduje kontekst, w jakim pada owa deklaracja. Dla przykładu rozpatrzmy kilka sytuacji. Oto pan Nowak, wyjeżdżając na wakacje, mówi panu Kowalskiemu (koledze z pracy): Zostawiam ci to wszystko. W ten sposób sygnalizuje i daje do zrozumienia, że pan Kowalski ma się zająć tym wszystkim, czym zajmował się pan Nowak, ale tylko do czasu jego powrotu z urlopowego wypoczynku! Całkiem inny sens niesie natomiast sytuacja, w której mamy do czynienia z panem Nowakiem odchodzącym na emeryturę. Wówczas informacja zawarta w zdaniu zostawiam ci wszystko znaczy mniej więcej: ‘przejmujesz moje stanowisko, moje obowiązki’. I przykład trzeci, gdzie pan Nowak - załóżmy dyrektor szkoły - chce nadal zarządzać szkołą, ale mówi o trudnościach łączenia funkcji administracyjnej z zawodem nauczyciela matematyki i zwraca się do innego matematyka, deklarując: Zostawiam ci to wszystko. W tym momencie przekazuje mu tylko część swoich obowiązków, ale za to wszystkie obowiązki nauczycielskie.
Powyższe przykłady wyraźnie pokazują, że sensy nie kryją się tylko za wyrazami, ale „rodzą się” w określonej sytuacji. By uniknąć nieporozumień, warto zawsze prosić swego rozmówcę o doprecyzowanie przekazanej wiadomości. Wróćmy do ostatniego z przykładów: gdy dyrektor nie wyrazi jasno swej chęci zarządzania szkołą, wówczas zdanie zostawiam ci wszystko może być odebrane jako deklaracja rezygnacji ze stanowiska dyrektora czy nawet jako chęć powierzenia swemu rozmówcy wszystkich dotychczasowych obowiązków: tak nauczycielskich, jak i administracyjnych.
W przypadku zostawić coś komuś znaczenie ‘dać komuś coś na własność’ widoczne jest zwłaszcza w sytuacji sporządzania testamentu, zapisywania komuś swojej własności. Ale z tego zdania bardzo często korzystamy w życiu codziennym, prosząc np. koleżankę o to, by zostawiła nam w sekretariacie jakieś dokumenty, co spotyka się niejednokrotnie z jej odpowiedzią typu: Dobrze, zostawię ci to wszystko (to wszystko = ‘te dokumenty, o które prosisz’). I przecież w tej sytuacji, ani nasza koleżanka nie jest właścicielką dokumentów, ani my nie stajemy się ich właścicielami, ale co najwyżej ich „przejściowymi” użytkownikami.
Joanna Przyklenk
Interpunkcja2008-07-22
Mam pytanie dotyczące stosowania znaków interpunkcyjnych ?, !. Jeśli wymieniamy (wyliczamy) np. zaimki pytajne: jaki? jaka? jakie? (bądź wypowiedzenia w formie pytania), czy winno się oddzielać je przecinkami (jaki?, jaka?, jakie?; czy winno być: Jaki? Jaka? Jakie?)?
Jeśli w wypowiedzi dochodzi do zbiegu znaków interpunkcyjnych, z których pierwszy jest pytajnikiem, a drugi przecinkiem, średnikiem, kropką lub dwukropkiem, to – zgodnie z regułą 415 pisowni polskiej – winno się pozostawić jedynie znak zapytania, a pozostałe znaki pominąć, np.: Dlaczego to uczyniłeś? dlaczego? (nie: *Dlaczego to uczyniłeś?, dlaczego?) lub Kto tu był? Czego chciał? (nie zaś: *Kto tu był?. Czego chciał?). Nie tak jednak zasada, o czym jestem głęboko przekonana, winna mieć zastosowanie w przykładach analogicznych do przywołanego przez Panią/Pana. Przyjrzyjmy się następującemu zdaniu: Na pytania: jaki?, jaka?, jakie? odpowiada przymiotnik. Po dwukropku zostały wyliczone wyrazy w tzw. użyciu cudzysłowowym (choć tu nie ujęte w cudzysłów), czyli będące w pewnym sensie cytatami, wyrażeniami służącymi do konstruowania pytań, nie zaś właściwymi pytaniami o fakty rzeczywistości pozajęzykowej. Podobnie wyglądałaby sytuacja w przypadku tej oto dłuższej wypowiedzi zbudowanej w istocie z jednego zdania złożonego i jednego pojedynczego pytającego: Należy rozstrzygnąć następujące kwestie: Ile godzin tygodniowo powinni pracować lekarze?; Ile mogą mieć nadgodzin?; Ile powinni zarabiać? Co jeszcze można zrobić? Obecność średników (w ich miejscu równie dobrze mogłyby się znaleźć przecinki) oddzielających trzy podrzędne zdania składowe wypowiedzenia złożonego pytajno-zależnego pozwala jednocześnie odróżnić je od zdania ostatniego (Co jeszcze można zrobić?), współrzędnego względem członu: Należy rozstrzygnąć następujące kwestie. Ich brak z kolei znacznie utrudniłby dokonanie logicznego podziału całej wypowiedzi, a co za tym idzie: odczytanie sensu. Oczywiście komplikacji tych da się uniknąć, jeżeli w odpowiednim miejscu zastosuje się wspominany np. cudzysłów lub – w przypadku tekstów drukowanych czy sporządzonych w wersji elektronicznej – kursywę. Ponieważ jednak ich użycie nie jest obligatoryjne, właściwą interpretację w każdym przypadku powinno zagwarantować właściwe zastosowanie znaków oddzielających, które czasem, co starałam się pokazać, mogą, a nawet muszą pojawić się po znaku zapytania.
Kończąc, dodam jeszcze, że w literaturze językoznawczej omawiającej problem zaimków nie spotyka się zapisu zaimek pytajny + [konkretny przykład] + pytajnik, a więc nie: zaimek pytajny kto?, lecz zaimek pytajny kto. Kto? jest już bowiem pytaniem wyrażonym zaimkiem.
Katarzyna Mazur

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11